Pit 37

Muzyka filmowa rodem z Polski

Chociaż Polacy mają na swoim koncie całkiem liczne sukcesy w Hollywood, to można odnieść wrażenie, że powszechna wiedza na ich temat jest w dalszym ciągu znikoma. Nie tak dawno temu pisaliśmy o rewelacyjnych polskich operatorach filmowych, zdobywających najbardziej prestiżowe laury i współpracujących z najlepszymi reżyserami zza oceanu. Dziś skupimy się na polskich kompozytorach muzyki filmowej i dowiedziemy, że także na tym polu nasi rodacy notują wspaniałe osiągnięcia.

Henryk Wars

Naszą wędrówkę po historii polskiej muzyki filmowej zaczniemy od Henryka Warsa. To jedna z najbardziej imponujących postaci rodzimej muzyki, doskonale znany kompozytor muzyki rozrywkowej i pionier jazzu. Urodził się w 1902 roku w rodzinie o muzycznych tradycjach. U progu swojej kariery współpracował z tak wybitnymi postaciami, jak Eugeniusz Bodo, Tadeusz Olsza, czy Tadeusz Roland, w późniejszych latach pisał utwory między innymi dla Hanki Ordonówny i Zuli Pogorzelskiej. Był autorem muzyki do ponad 53 filmów, w tym „Szpiega w masce”, „Pawła i Gawła”, „Manewrów miłosnych”, czy pierwszego polskiego filmu dźwiękowego – „Na sybir”. Dał się poznać jako kompozytor szlagierów takich jak „Ach, śpij kochanie”, „Miłość ci wszystko wybaczy”, czy „Już taki jestem zimny drań”. W 1939 roku Henryk Wars wziął udział w wojnie i dostał się do niemieckiej niewoli. Zbiegłszy z niej, przedostał się do Lwowa, gdzie założył polski big-band, a następnie wraz z armią generała Andersa przeszedł szlak bojowy przez Iran, Bliski Wschód i Włochy.

Henryk Wars, 1944

Po wojnie udał się do Los Angeles, gdzie od 1954 roku komponował muzykę do hollywoodzkich produkcji. Twórcy z Krainy Snów szybko poznali się na jego talencie.  Współpracował z wytwórnią Batjac zarządzaną przez Johna Wayne’a, dla którego komponował muzykę między innymi do „Freckles” (1960), „The Little Shepherd of Kingdom come” (1960), czy „Escort west” (1959). Sukcesy te pozwoliły mu rozpocząć współpracę z wytwórnią Universal, która, choć nie płaciła bajońskich kwot za jego utwory, pozwoliła mu rozwinąć karierę. Nie minęło wiele czasu, a pisane przez niego piosenki zaczęły zyskiwać ogromną popularność. Utwory Henryka Warsa wykonywane były przez takie gwiazdy, jak Doris Day, Jimmy Rogers, Bing Crosby i Brenda Lee.  Największej sławy w Hollywood przysporzyła mu jednak muzyka skomponowana do filmu „Flipper” (1963), opowiadającego o przyjaźni nastoletniego chłopca z delfinem.

Bronisław Kaper

Zaszczytne miejsce w zestawieniu najpopularniejszych polskich twórców muzyki filmowej zajmuje Bronisław Kaper. Był synem spolonizowanych Żydów. Już jako mały chłopiec wykazywał ogromny talent do gry na fortepianie. Po krótkim epizodzie na studiach prawniczych, odebrał muzyczne wykształcenie w Warszawskim Konserwatorium. Już jako młodzieniec komponował muzykę dla warszawskich kabaretów. Po wybuchu wojny przedostał się do Paryża, gdzie na jego talencie poznał się Louis B. Mayer. Na przestrzeni kolejnych niemal trzech dekad Kaper skomponował dziesiątki utworów do jego licznych produkcji filmowych.

Bronisław Kaper

W latach 40-tych dostał się do Stanów Zjednoczonych, gdzie z miejsca rzucił się w wir kompozytorskiej pracy. Początkowo trudno było mu się przebić, jednak przełomowe okazały się jego kompozycje do „Czekoladowego żołnierza” (1941), za które został nominowany do Oscara. Wkrótce jego talent wykorzystano w „The Stranger” Orsona Wellsa i w głośnym horrorze „Them!” w reżyserii Gordona Douglasa. W tym samym roku przekonała się o nim także Amerykańska Akademia Filmowa i za muzykę do filmu „Lili” uhonorowała go Oscarem. Obraz odniósł ogromny sukces. Historia osieroconej dziewczyny, która po miłosnych zawodach wiąże się z teatrem marionetek, szybko podbiła serca amerykańskiej widowni. Muzyka zaś była w tej produkcji o tyle istotnym elementem, że „Lili” była w gruncie rzeczy musicalem. Utwór „Hi-Lili, Hi-Lo”, w Polsce znany pod tytułem „Laleczki, moje laleczki” stał się filmowym szlagierem, który zapewnił Kaprowi ogromną popularność. Na oferty współpracy z największymi nazwiskami Hollywood nie trzeba było długo czekać – w efekcie jeszcze w 1963 uzyskał nominację do Oscara oraz Złotych Globów za muzykę do „Bunt na Bounty”, współpracując z takimi potęgami, jak Warner Bros, Columbia Pictures, czy 20th Century Fox. Choć niemal całe swoje powojenne życie spędził w Ameryce, nasiąkając duchem tego kraju i przyjmując jego obyczaje, nigdy nie wypierał się swojej polskości, a wręcz przeciwnie – była ona jego powodem do dumy. Dość powiedzieć, że jego posiadłość stała się w pewnym momencie miejscem regularnych spotkań artystów przybyłych z Polski.

Zbigniew Preisner

Jednym z najsłynniejszych polskich kompozytorów muzyki filmowej jest Zbigniew Preisner. Urodzony w 1955 roku w Bielsko-Białej, nigdy nie ukończył żadnej szkoły muzycznej. Grać uczył się samodzielnie, ze słuchu odtwarzając wysłuchane nagrania. A jednak, nie przeszkodziło mu to zostać światowej sławy kompozytorem. W 1977 związał się z „Piwnicą pod Baranami”, niedługo później – z Teatrem Starym w Krakowie. Przygodę z kompozycjami filmowymi rozpoczął dopiero u progu lat 80-tych. Debiutem w tej dziedzinie okazała się „Prognoza pogody” w reżyserii Antoniego Krauzego, która z kolei otworzyła mu drzwi do współpracy z Krzysztofem Kieślowskim, która trwała aż do śmierci tego reżysera w 1996 roku. Jej efektem były kompozycje między innymi do „Dekalogu”, „Podwójnego życia Weroniki”, oraz trylogii „Trzy kolory”.

Zbigniew Preisner

W latach dziewięćdziesiątych sława Zbigniewa Preisnera poczęła wybiegać daleko poza granice Polski. Jego muzyka uświetniła „Prominenta” Johna Irvina, „Skazę” Louisa Malle, „Zabawy w Boga” Hectora Babenco, czy „Elizę” Jeana Backera. W chwili, gdy piszemy te słowa, Zbigniew Preisner ciągle pozostaje aktywnym twórcą, a ma już na swoim koncie dwie nominacje do Złotych Globów (za „Trzy kolory: niebieski” – 1993, oraz „Zabawy w Boga” – 1991) i srebrnego niedźwiedzia na festiwalu Berlinale (za muzykę do filmu „Wyspa przy ulicy Ptasiej” – 1997). Został także dwukrotnie nagrodzony Cezarem za kompozycje do „Elizy” (1995) oraz „Trzy kolory: czerwony” (1994), a trzy razy nominowano go do tej nagrody – za „Tajemnicę” (2007), „Trzy kolory: niebieski” (1993) oraz „Podwójne życie Weroniki” (1991).

Krzysztof Komeda

Krzysztof Komeda znany jest przede wszystkim jako światowej sławy autor standardów jazzowych i polski pionier nowoczesnych odmian tego gatunku. Jego przygoda z muzyką filmową rozpoczęła się na dobre dopiero w 1958 roku, gdy miał już na swoim koncie liczne sukcesy jazzowe. Skomponował wówczas muzykę do „Noża w wodzie” w reżyserii Romana Polańskiego. Nie minęło wiele czasu, a nawiązał współpracę z Andrzejem Wajdą, któremu skomponował utwory do „Niewinnych czarodziejów”, oraz Januszem Morgensternem, czego owocem były wspaniałe kompozycje do filmu „Do widzenia, do jutra”.

Krysztof Komeda (po prawej), na zdjęciu z Markiem Hłasko

Co ciekawe, Krzysztof Komeda na przestrzeni niemal całej swojej kariery współpracował z polskimi reżyserami – poza wspomnianymi wcześniej, byli wśród nich Janusz Nasfeter, Andrzej Kondratiuk, Jerzy Hoffman oraz Jerzy Skolimowski. Jego międzynarodowa sława brała się przede wszystkim z doskonałej twórczości jazzowej, a swoją obecność w Hollywood zaznaczył głównie z racji owocnej współpracy z Romanem Polańskim. Poza wspomnianym „Nożem w wodzie”, Komeda skomponował dla niego utwory między innymi do „Matni”, „Nieustraszonych pogromców wampirów”, oraz „Dziecka Rosemary”. W całej swojej karierze napisał muzykę do 65 produkcji filmowych.

Jan A.P. Kaczmarek

Wśród najwybitniejszych polskich kompozytorów muzyki filmowej znajduje się także Jan A.P. Kaczmarek. Z wykształcenia jest prawnikiem, który na rzecz muzycznej pasji porzucił dobrze zapowiadającą się karierę dyplomatyczną. Już jako dziecko pasjonował się muzyką i tworzył własne kompozycje, a kluczowym momentem w jego życiu, który wpłynął na kształt jego późniejszej kariery, było nawiązanie współpracy z awangardowym „Teatrem Laboratorium” Jerzego Grotowskiego. Współpracował z poznańskim Teatrem Ósmego Dnia, gdzie stworzył Orkiestrę Ósmego Dnia, a także z tamtejszym Teatrem Polskim.

Jan A.P. Kaczmarek

W 1982 odbył swoją pierwszą trasę koncertową po USA i nagrał debiutancki album „Music For The End” w wytwórni Flying Fish Records z Chicago. Po siedmiu latach na stałe osiadł w Los Angeles, a jego twórczość cieszyła się stale rosnącą popularnością. W 1992 roku z rąk nowojorskich krytyków otrzymał nagrodę Drama Desk za najlepszą muzykę teatralną do spektaklu „Tis Pity She’s a Whore”, wystawionego w ramach festiwalu The New York Shakespeare. Od tamtej pory Jan A.P. Kaczmarek coraz chętniej komponował muzykę do hollywoodzkich produkcji. Sukcesy odniesione w tej materii sprawiły, że został członkiem akademii filmowych – amerykańskiej, europejskiej oraz polskiej. Komponował utwory do takich produkcji, jak „Plac Waszyngtona”, „Trzeci cud”, czy „Boże skrawki”. W 2004 roku napisał muzykę do „Marzyciela”, za co został uhonorowany Oscarem, a także nominacją do Złotego Globu. Co ważne, choć nadal nie stroni od współpracy z zagranicznymi twórcami, podtrzymując międzynarodową sławę, to współpracuje również z rodzimymi reżyserami. W ostatnich latach jego kompozycje rozbrzmiewały między innymi w takich produkcjach, jak „Quo Vadis”, „Kto nigdy nie żył”, „Hania”, czy „Tajemnica Westerplatte”.

Wojciech Kilar

Wojciech Kilar

Kompozytorem, który za życia zasłynął jako twórca fenomenalnej muzyki filmowej, był także Wojciech Kilar. Urodzony w 1932 roku we Lwowie, kończył Państwową Średnią Szkołę Muzyczną w Katowicach, ucząc się gry na fortepianie, a zadebiutował w 1947 roku na konkursie Młodych Talentów. Dorobek artystyczny Kilara obejmuje wiele wspaniałych dzieł, które przyniosły mu międzynarodową sławę, my jednak w tym miejscu skupimy się wyłącznie na muzyce filmowej. Skomponował muzykę łącznie do ponad 130 filmów, a wszystko wzięło swój początek w 1958 roku i współpracy z Natalią Brzozowską przy krótkometrażowym obrazie pt. „Narciarze”. Do jego talentu szybko przekonali się wybitni polscy twórcy – Bohdan Poręba, Andrzej Wajda, Krzysztof Zanussi, czy Krzysztof Kieślowski.

Zagraniczni reżyserzy dostrzegli Wojciecha Kilara na dobrą sprawę dopiero u progu lat 90-tych, jednak współpraca z nimi stała się dla kompozytora zarzewiem ogromnych sukcesów. Przepustką do nich były świetne kompozycje do „Dziewiątych wrót” w reżyserii Romana Polańskiego. Ogromnej popularności przysporzyła Kilarowi muzyka do „Drakuli” w reżyserii Francisa Forda Coppoli, a także do „Pianisty”, za którą był nominowany do BAFTy. Mało kto wie, że Kilar o mały włos, a zostałby kompozytorem muzyki do „Władcy Pierścieni” Petera Jacksona. Początkowo przyjął on ofertę nowozelandzkiego reżysera, ostatecznie jednak do współpracy nie doszło, gdy polski kompozytor skupił się w owym czasie na realizacji autorskich projektów.

Osiągnięcia Polaków w dziedzinie muzyki filmowej wcale nie są tak skromne, jak mogłoby się wydawać. Nasi rodacy wielokrotnie współpracowali z największymi nazwiskami Hollywood, a efekty bywały naprawdę imponujące. Nie brakuje wśród nich laureatów najbardziej prestiżowych, międzynarodowych nagród, a przecież możemy się pochwalić także pokoleniem młodych, utalentowanych twórców, które – miejmy nadzieję – za lat kilka, bądź kilkanaście, z powodzeniem przejmie schedę po swoich dotychczasowych mentorach i stanie się żywą promocją polskiej kultury.

Previous article
Domowej roboty konfitury, przeciery warzywne i kompoty wciąż popularne. Przygotowuje je 54 proc. Polaków
Next article
[Retro sport] Mistrzostwa Świata w narciarstwie klasycznym w Oslo 2011 – występy Polaków
About the author